Ktoś by nawet powiedział, że zazdrość to moje drugie imię…. Owszem, dotyczy się to jednak tylko relacji damsko męskiej. Nie zazdroszczę innym tego co mają, jak żyją, gdzie spędzają wakacje, ile aut mają w garażu czy gdzie, a raczej w jak fajnym domu mieszkają. Owszem mam swoje zdanie na temat stylu życia co niektórych, czasami tak „zdrowo zazdroszczę” tego co ktoś miał okazję przeżyć, zobaczyć, jakiego spotkania doświadczyć. Ale to nie jest tak, że teraz będę za wszelką cenę próbowała umniejszyć wartość tego co dla kogoś jest ważne i jest powodem do dumy. Po prostu mówię wprost, że też coś takiego chciałabym przeżyć, bo sprawiłoby mi to ogromną przyjemność czy satysfakcję.
Co innego związek…tutaj ta moja zazdrość znajduje ujście, bywa że uderza jak fale o brzeg w czasie niemałego sztormu. I nie będę na siłę szukać jakiegoś usprawiedliwienia takich emocji, bo jak powszechnie wiadomo nic z niczego się nie bierze!
Zacznijmy od poczucia własnej wartości. No bo chyba nie wyobrażasz sobie, że kobieta, która jest świadoma swojej ogromnej wartości będzie ziać zazdrością jak ogniem w momencie kiedy obok jej partnera pojawi się jakaś atrakcyjna kobieta. Może to być sąsiadka, przyjaciółka czy koleżanka z pracy. Nie ważne. Ta kobieta jest na tyle mądra i silna, żeby wiedzieć, że nikt nie stanowi dla niej zagrożenia bo to ona stawia warunki i pozwala odejść tym, którzy nie potrafią bądź po prostu nie chcą docenić jej wyjątkowości.
Niestety nie należę do takich kobiet. Moje poczucie własnej wartości mogłabym opisać słowami piosenki…”mniej niż zero”. Czasami tylko odbijam się od dna na wysokość brody krasnala kiedy w akcie desperacji próbuję wmówić sobie, że przecież ogarniam tyle rzeczy, że wcale nie jestem taka głupia i że w ogóle jakbym chciała to bym mogła góry przenosić! Tyle tylko, że to gówno prawda, bo chcieć to ja chcę ale za cholerę nie potrafię tego mojego chcenia wprowadzić w życie.
Tak czy inaczej po samo ubiczowaniu się w kwestii poczucia własnej wartości czas przejść do meritum. Nie będę rozdrabniać się na drobne, będę pisać o sobie i innych kobietach zaniedbanych emocjonalnie, którym Wy panowie najpierw przypisujecie określoną rolę kucharki, sprzątaczki, praczki i worka na spermę, a potem dziwicie się, że przeszkadza jej to, że dużo większym zainteresowaniem i zachwytem darzycie koleżankę z pracy, a do niej macie ciągłe pretensje, że się czepia.
Żeby było bardziej przejrzyście w punktach przedstawię to wszystko, co powoduje, że my kobiety jesteśmy zazdrosne. I nie chodzi tu już tylko konkretnie o Ciebie drogi mężczyzno, a o sam fakt jak traktujesz swoją kobietę, która powinna być dla Ciebie całym światem… Bo widzisz, jeśli kobieta jest o Ciebie chorobliwie zazdrosna to jest to Twoja porażka, świadczy o Tobie i Twoim braku umiejętności zbudowania solidnych podwalin pod Wasz związek i utrzymania w nim odpowiedniej temperatury!
Gotowi? No to zaczynamy:
- Nie dziw się, że kobieta jest zazdrosna, jeśli prawie każda Wasza rozmowa kończy się kłótnią, poczuciem braku wzajemnego zrozumienia, a Ty nagle wyskakujesz jej z tekstem, że koleżanka którą po pracy odwozisz do domu nie jest dla niej żadnym zagrożeniem, Tobie się po prostu BARDZO DOBRZE Z NIĄ ROZMAWIA!
- Idąc dalej w temat odwożenia koleżanki do domu, ważniejsze jest to niż zrobienie zakupów po drodze o które prosi Twoja kobieta czy odebranie dziecka ze szkoły…no bo nie zdążysz, nie dasz rady, ale koleżankę w tym czasie pod sam dom podwieziesz!
- Ona nie pamięta już kiedy jej powiedziałeś, że ładnie wygląda, natomiast innej kobiecie potrafisz powiedzieć, że jest piękna. I co z tego, że to Twoja wieloletnia przyjaciółka czy znajoma, fakt jest faktem!
- W długoletnim związku zaprosiłeś swoją kobietę gdziekolwiek zaledwie kilka razy, natomiast na wspólne wyjście z pracy cieszysz się jak głupi i zawsze znajdziesz na to i czas i pieniądze!
- Idąc na rodzinny spacer, idziesz daleko z przodu zostawiając ją i swoje dziecko w tyle, okazujesz im totalny brak szacunku, a potem dziwisz się, że każdy drobny miły gest w stosunku do innych (już nie tylko kobiet) jest przez nią odbierany jak policzek!
- Nie powinno chyba nikogo dziwić, że kobieta zdradzona już nigdy Ci nie zaufa. I nie musi to być zdrada fizyczna, ta emocjonalna boli tak samo o ile nie bardziej. Jeśli leżąc obok niej w łóżku gapisz się w telefon zaaferowany rozmową z inną kobietą to już jest nie do końca fajne, a jak uprawiasz sex online z inna kobietą, piszesz jej co ty byś z nią teraz nie zrobił i jak ci dobrze na samą myśl to po pierwsze jest to skurwysyństwo jakiego mało, a po drugie właśnie w tym momencie gwarantujesz sobie, że nawet jak z jakiegoś powodu ta kobieta z Tobą zostanie to już NIGDY o tym nie zapomni i ZAWSZE będzie na Ciebie patrzeć przez pryzmat tego co jej zrobiłeś. I tak NIGDY Ci już do końca nie zaufa, o ile w ogóle. Nauczy się z tym żyć lepiej lub gorzej, ale nigdy przenigdy nie zapomni tego jak bardzo została przez Ciebie upokorzona!
- Jeśli zachwycasz się tym jak wygląda Twoja sąsiadka, w momencie kiedy Twoja kobieta doskonale zdaje sobie sprawę, że się zaniedbała bo dom, bo dziecko, praca, życie w ciągłym biegu to nie dziw się, że staje się ona zazdrosna. I nie, to nie jej wina, że się zaniedbała tylko również Twoja, że nie dajesz jej przestrzeni na to, żeby w końcu zrobiła coś również dla siebie!
- Jeśli w domu ona ciągle musi się prosić żebyś coś zrobił, a gdy ktoś inny poprosi Cię o pomoc to rzucasz wszystko i biegniesz jak poparzony to chyba też nie powinno Cię dziwić, że ona reaguje jak reaguje!
- Jeśli Ty w domu jesteś ciągle zmęczony, przesypiasz cały czas jaki moglibyście spędzić razem, rodzinnie czy tylko we dwoje, a w towarzystwie innym niż ona zawsze jesteś wypoczęty, miły, rozbawiony to nie dziw się, że ona nie będzie podzielała Twojego entuzjazmu. I tak będzie Ci to wypominała!
Ta lista mogłaby się ciągnąć bez końca, myślę, że każda z Was mogłaby dopisać co najmniej kilka pozycji. Ogólnie chodzi o to, że zaniedbana przez Ciebie mężczyzno kobieta czuje się poniekąd zdradzona. Myśli, że nie zasługuje na Twoją uwagę czy też miłość! Więc tak, to że jest zazdrosna to efekt tego jak ją traktujesz, jak się przy Tobie czuje i najważniejsze czy dajesz jej powody do tej zazdrości.
Brawo dla wszystkich kobiet, które potrafią zapanować nad taką sytuacją albo się z niej po prostu wypisać. Życzę siły każdej kobiecie, która każdego dnia walczy o siebie, swoją godność i szczęście. Droga jakakolwiek nie okazałaby się słuszna będzie wyboista, ale warto bo na końcu tej drogi stoimy my – pewne siebie, zadbane i szczęśliwe KOBIETY!