Mogłabym znowu narzekać na ciężki dzień w pracy (a serio byłoby na co), skupiać się na bólu uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie, strachu, obawach,
lenistwie innych, wojnie wiszącej i w naszym powietrzu, wkurzającym chłopie (jakkolwiek beznadziejnie to nie zabrzmiało) i milionach innych sprawach do załatwienia na wczoraj…
Tylko, że dzisiaj skupię się na czym innym…na wdzięczności za Synka, za to że jest, za to że mam ten zaszczyt być jego mamą, za wszystko co wniósł i cały czas wnosi w moje życie.
Wystarczyło wrócić do domu, przytulić się i ucałować na dobranoc już śpiącego Oskarka, posłuchać jak miło spędził dzień, spojrzeć na jego niewinną minkę i uświadomić sobie po raz kolejny jak bardzo go kocham!
Jest pięknie mimo wszystko… 🙂