Mogłabym przypomnieć sobie kilka przestudiowanych mądrych książek i wyjechać z tematem od strony naukowej. Nie o tym jednak ten wpis będzie. Ja tak bardziej o życiu chciałam. O tym w jakim związku żyjesz Ty, Twoja przyjaciółka, znajoma sąsiadka czy mamusia poznana na placu zabaw. Bo ile ludzi, tyle oczekiwań, wyborów i historii życiowych. No ale jest to tak oczywiste, że pisanie o tym to uciekanie od prawdziwego tematu, a często problemu. Bo chociaż pewnie każdy/każda z nas ma jakiś swój wymarzony model rodziny, który chciałby/chciałaby stworzyć to często gęsto kończy się na pięknych wyobrażeniach nie mających nic wspólnego z naszą własną rzeczywistością. Albo inaczej czasami tak bardzo nie chcemy powielać błędów naszych rodziców, starszego rodzeństwa, opiekunów, że zaplątujemy się w pętli tych błędów i strachu….a co z tego wynika…sam(a) dobrze wiesz.
Opowiem Ci co nieco o modelach partnerstwa, rodziny, jakiego doświadczam zarówno ja, jak i moi przyjaciele, znajomi…
Jest para numer jeden. Ona zabiegana matka, chce żeby wszystko było tak jak powinno. Czyli jak, zapytasz? Tak jak wyniosła to z domu, czyli facet ma przynosić kasę, ona za to ma zapieprzać za dziesięciu, ogarniając wszystko albo prawie wszystko co jest do ogarnięcia. Problem w tym, że bardziej od Ciebie taki model rodziny ma zakorzeniony on, Twój partner, mąż. To z kolei powoduje, że nawet jak Ty byś chciała coś zmienić to on uważa, że tak jest dobrze no i że na tym rzecz jasna polega życie i bycie w związku.
Tyle tylko, że ona też pracuje, ogarnia dom, przygotowuje śniadania, obiadki (on nie poproszony nie wpadnie na to, żeby chociaż w weekend kiedy nie idzie rano do pracy to ogarnąć). Czasami jak poprosisz to jajecznicę na śniadanie czy kolację zrobi (nie rzadko z łaską czy fochem). Mimo, że prosisz żeby pomógł Ci posprzątać mieszkanie to słyszysz, że jest zmęczony, nie ma czasu i inne znane pewnie wielu z Was śpiewki. W tym czasie on siedzi z nogami na stole przed telewizorem i odpoczywa, w końcu jest zmęczony po pracy. Ty po pracy przeważnie biegniesz po dziecko do szkoły (czasami robi to on, oczywiście tylko wtedy gdy poprosisz i on akurat może, sam z siebie…raczej nigdy). Często później idziesz z dzieckiem na zajęcia dodatkowe, wracasz do domu nie siadasz, idziesz do kuchni zrobić szybki obiad (często bardzo późny obiad). Później jeśli akurat mąż czy partner ma ochotę i siłę to wykąpie dziecko (często z odpowiednim komentarzem czy nosem na kwintę), no ale często to nie zawsze, więc ok zdarza Ci się też mieć poczucie, że akurat ta czynność to jego działka w tym całym młynie jaki jest Twoim i Waszej rodziny udziałem.
Jak już Ty umęczona kobieto nie masz siły, poczucie, że więcej nie ogarniesz ani fizycznie ani psychicznie wybuchasz i robisz awanturę, bo grzeczna rozmowa i prośby nie mają tutaj racji bytu to słyszysz, że przecież nie musisz tego wszystkiego robić. No żesz kuwa mać! Takie fajne podejście do tematu.
Jak już ma chwilę wolną to Twój szanowny małżonek tudzież partner pójdzie zajmować się swoimi sprawami. Dzieckiem oczywiście też się zajmie, czasami dlatego, że chce, czuje taką potrzebę, a czasami dlatego że dziecko po prostu nie odpuszcza i bardzo mocno prosi się o poświęcenie mu uwagi. Czasami Ty żono, partnerko prosisz w imieniu dziecka o zajęcie się nim….no cóż…dobrze jak prośby zadziałają.
Kiedy on ma dzień wolny to czasami zgodzi się na to, żeby razem go spędzić, pojechać gdzieś, spędzić czas razem. Pod warunkiem oczywiście, że nie ma swoich ważniejszych rzeczy do roboty.
Gdy Ty prosisz go żeby Cię w czymś wyręczył, nie wiem poszedł z dzieckiem na imprezę urodzinową do kolegi czy koleżanki bo Ty źle się czujesz to i tak wychodzi na to, że i tak musisz poradzić sobie z tym sama. Jak z wieloma innymi rzeczami z resztą.
Na randkę Cię nie zaprosi, bo przecież wiesz, z dzieckiem nie ma jak, nie ma z kim go zostawić i tym podobne historie.
W zamian tego oczekuje od Ciebie, że oprócz świetnej kucharki, sprzątaczki, praczki, opiekunki do dziecka, urzędnikiem od załatwiania wszystkich spraw będziesz również, a może przede wszystkim świetną kochanką. A jak mówisz mu, że nie masz na to ani siły i ochoty to czasami zastanowi się i na dwa dni nagle się zmieni byle dostać to czego chce. Później, cóż powrót do szarej rzeczywistości, a Ty zostajesz z jeszcze gorszym samopoczuciem. Jeszcze gorszym, bo wiesz, że już po raz kolejny nabrałaś się na tą „dobrą zmianę”, albo że mimo że wiesz że tak będzie to i tak wypełniasz ten jeszcze jeden swój obowiązek…małżeński!
Żeby jednak nie było, są też dużo lepiej wypracowane relacje. Są pary, które mimo, iż również borykają się z mnóstwem problemów (każdy takowe ma) to po pierwsze zawsze rozmawiają i czują swoje wielkie wsparcie. Owszem w wielu kwestiach się nie zgadzają, ale są otwarci, na rozmowę, na wzajemną akceptację, a przede wszystkim pomoc. Jak mają czas wolny to spędzają go razem. Poświęcają na wspólne wypady z dzieckiem czy bez. Randkują bo wiedzą, ze podkręca to związek, spełniają swoje oczekiwania bo wcześniej o nich po prostu rozmawiają. W związku takim nie ma przypisanych ról w stylu Ty kobieto robisz wszystko, facet zmęczony po pracy odpoczywa. Oboje dzielą się wszystkimi obowiązkami, bo wiedzą, że to ich wspólny dom i wspólnie powinni o niego dbać. Oboje podkręcają temperaturę swojego związku, wspólnie dbają o swoje potrzeby emocjonalne, seksualne i wszystkie inne jakie w danym momencie się pojawiają. Oni też mają swoje role w domu, w życiu, tyle tylko że oboje się na nie godzą, wspólnie je ustalają i dostosowują do sytuacji w jakiej się obecnie znajdują. Rozumieją swoje potrzeby, słuchają siebie nawzajem. I to jest piękne.
Kolejny model to taki, w którym ona się realizuje zawodowo, nie tylko pracuje i zarabia pieniądze ale rozwija się, pnie po szczeblach kariery, a on zajmuje się domem. Oboje już dawno to ustalili i są z tymi decyzjami szczęśliwi, akceptują taki stan rzeczy. Dla pewności co jakiś czas wracają do rozmów na temat ich wspólnego życia i przyszłości. Zarówno w tym jak i poprzednim modelu ci ludzie się wspierają, dopingują dają przestrzeń do samorozwoju, zmęczenia i odpoczynku, złych i dobrych dni.. Tutaj nie ma zawiści, jest za to ogromne wsparcie. Są wspólne wyjścia, rodzinne spacery, trzymanie się za rękę, spotkania z przyjaciółmi, wyjazdy na wakacje czy chociaż kilkudniowe wypady za miasto żeby odpocząć i pobyć razem.
W tych fajnych związkach po sprzeczkach dwoje ludzi przytula się przed zaśnięciem, wyjaśnia sobie sytuacje kryzysowe a nie pyta po co Ty drążysz temat, on całuje ją w czoło na dzień dobry czy do widzenia, przytula ją bez podtekstów seksualnych, tak traktuje kobietę, że ta czuje ogromną potrzebę przytulenia się do niego, tak żeby tylko mogła poczuć, że poradzą sobie z całym złem tego świata, że poradzą sobie ze wszystkimi problemami. To związek, w którym nie usłyszysz, że ten cały kierat to nic innego jak prawdziwe życie, że na tym zapieprzaniu to życie polega i że nie ma czasu na inne bzdury. W fajnym związku obydwoje wsłuchujecie się w swoje potrzeby i pragnienia, a nie jesteście tylko maszynką do spełniania oczekiwań drugiej osoby. Dzielicie się swoimi radościami, ale i smutkami, troskami, potraficie (bo chcecie) się dogadać, zrozumieć i w odpowiedni sposób zareagować na emocje drugiej osoby. Jesteście sobie bliscy bez względu na wszystko co Was spotyka. Dzielicie się wszystkim, jesteście wobec siebie szczerzy, bo wiecie że po pierwsze to podstawa udanego związku, a po drugie i chyba najważniejsze, że możecie sobie ufać i o wszystkim pogadać. Choć życie potrafi dokopać na maksa to wiecie, że mimo popełnionych błędów uratujecie siebie, swoje uczucie, związek, rodzinę, wspólne życie.
Tych fajnych związków życzę każdemu, tym którzy dopiero tworzą swoją własną rodziną historię i tym którzy po drodze się pogubili aby potrafili odnaleźć się na nowo, żeby znaleźli w sobie w siłę żeby o siebie i swoją rodzinę zawalczyć! Nie ma na co czekać, samo się nie naprawi. W obydwóch przypadkach czyli czy to jesteś na początku czy w trakcie tej drogi pamiętaj o jednym, nad związkiem i rodziną trzeba mocno pracować, tak samo jak nad samym sobą, bo to chyba też tutaj będzie najlepszy początek….
Pamiętaj, że to jakie relacje zbudujesz ze swoim partnerem, partnerką, żoną, mężem ma ogromny wpływ na całą Waszą rodzinę, zwłaszcza na Wasze dzieci, które chłoną to wszystko co sobą reprezentujecie. Będą traktować siebie i ludzi z takim samy szacunkiem jak Wy traktujecie się wzajemnie, będzie modelowo odtwarzać Wasze zachowania. To czy wasi najbliźsi będą czuć się przez Was kochani i szanowani zależy od tego czy będzie szczęśliwi w swoich związkach i czy będziecie między innymi dzięki temu wystarczająco kochać, szanować i akceptować samych siebie!
Powodzenia!