To kiedyś i teraz najbardziej widać po dzieciach! Tak, ja wiem, że ogólnie upływ czasu mierzy się tempem dorastania naszych dzieci, aczkolwiek ja dzisiaj natchniona obserwacjami własnego Syna skupię się na tym wszystkim co potrafi moje dziecko w wieku prawie 8 lat, a o czym ja nie miałam pojęcia nawet jak byłam starsza niż te jego prawie 8 lat.
To, że dzieciństwo w dzisiejszych czasach wygląda absolutnie inaczej niż 30 lat temu nie jest żadną tajemnicą. I nie chodzi o to, że dzieci spędzają czas na tabletach, w ogóle nie korzystając z uroków placów zabaw, pływalni, pięknych zielonych lasów i tych wszystkich innych popularnych kilkanaście lat temu rozrywek. Jestem zdania, że to nasze zadanie aby zrównoważyć to co „przeszłe” i „dzisiejsze”.
Chciałabym się raczej skupić na możliwościach i umiejętnościach dzieci do tego, żeby tak zgrabnie wykorzystywać elektronikę do poszerzania swojej wiedzy o świecie.
Oskar bardzo często zaskakuje mnie pytaniami o rzeczy, o których wydawałoby się w tym wieku nie powinien mieć pojęcia. Owszem duży wkład ma w to szkoła, przynajmniej tutaj w UK, aczkolwiek pytany o to skąd takie pytania przychodzą mu do głowy Oskar odpowiada, że widział jakiś ciekawy filmik na youtube i chciałby się dowiedzieć czegoś więcej na konkretny temat.
I tutaj małe wtrącenie – wyznaję zasadę, że wszystko jest dla ludzi pod warunkiem, że z umiarem, a w wypadku dzieci z odpowiednią kontrolą. I mimo, że wydaje się to być oczywiste to w praktyce…. sami pewnie wiecie – bywa różnie!
Jeszcze jakiś czas temu było dla mnie nie do zaakceptowania, że moje dziecko będzie grało w jakieś gry o mało przyjaźnie brzmiących nazwach, że będzie miało konsolę do tych gier, tymczasem…. padłam ofiarą czasów i tego, że no przecież inni mają, inni grają, itp. Oczywiście są granice, których nie przekraczamy, aczkolwiek ich utrzymanie nie zawsze jest takie proste. Ci, którzy mają dzieci pewnie wiedzą o czym mowa…
No ale wróćmy do sedna, do tych ponadprzeciętnych z naszego punktu widzenia, a normalnych w dzisiejszym świecie umiejętności naszych kochanych dzieciaczków…
Sytuacja wydarzyła się całkiem niedawno. Sprawa dotyczy jednej z popularnych gier, która to darmowa, aczkolwiek jeśli chcesz coś tam w niej mieć innego, fajniejszego i ogólnie „niezbędnego” (tak twierdzi Oskar i pewnie mnóstwo innych młodych graczy) to musisz kupić dodatkową wirtualną walutę czy cholera wie co to jest (sorry, nie ogarniam, Zdzisław też, ale on musi się dowiedzieć i być na bieżąco).
Ogólnie to nie chodzi o to, co ale o to, że w ogóle trzeba wydać jakąś kasę. No i tutaj oczywiście walka, tłumaczenie, że nie, że bez przesady i tym podobne historie. U nas nawet pojawiła się propozycja zarobienia w taki czy inny sposób pieniędzy przez Oskara. I ok fajnie, uczymy szacunku do pieniądza i pokazujemy jaką te fajne kolorowe banknoty mają wartość, tylko że nie koniecznie chcemy godzić się na wydawanie tych monet i banknotów na bzdury typu nowe przebrania czy postacie w jakieś grze.
Po kolejnej rozmowie i próbie wytłumaczenia, że nie, że to nie jest ok, moje dziecko stwierdziło, że skoro tak sytuacja wygląda to on poszuka sobie na internetach sposobu jak mieć to wszystko za darmo. Wysłuchał i obejrzał ileś tam filmików, odnalazł jakieś kody i Bóg jeden raczy wiedzieć co jeszcze. Kombinował jak mógł aby ominąć potrzebę płacenia pieniędzmi, których albo nie ma, albo nie pozwalamy mu wydawać na gry. Poziom jego zaangażowania w to, żeby osiągnąć swój cel godny podziwu!
I darujmy sobie tutaj jakiekolwiek ocenianie tego, że ośmiolatek i gra i w ogólnie za bardzo interesuje się światem wirtualnym (to temat na inną okazję).
Chcę pokazać tą przepaść między czy ja wiem…naszym dzieciństwem, naszymi umiejętnościami, albo raczej naszymi możliwościami, a możliwościami naszych dzieci.
To co się dzieje to nie jest zwykła różnica pokoleniowa, to jest przepaść, dla wielu nie do ogarnięcia czy wręcz zaakceptowania.
Przyznaję, że mimo tego, że jesteśmy świadomi tych wszystkich zagrożeń związanych z używaniem elektroniki to patrzeliśmy ze Zdzisławem z nieukrywanyn zaskoczeniem i podziwem na tego naszego małego kombinatora.
Mam nadzieję, że ten swój upór i spryt Oskar będzie potrafił w odpowiedni sposób wykorzystać i że pomoże mu to w osiągnięciu sukcesu i spełnianiu marzeń!