No kocham to moje dziecko i wierzę, że kiedyś ten swój upór przekuje na ogromny sukces. Już teraz argumentuje jak dobrze zapowiadający się prawnik! No ale po kolei. Sytuacji, w których to moje dziecko po prostu nauczyło się nie odpuszczać i zawzięcie walczyć o swoje jest mnóstwo. Właściwie każdego dnia Oskar praktykuje i sprawdza swoją siłę perswazji często mocno naginając nałożone przez nas rodziców granice.
Tak jak wspomniałam, anegdotami, historyjkami z Oskarem w roli głównej mogłabym sypać z rękawa niczym popularny komik dowcipami. W sensie pewnie mogłaby z tego powstać całkiem pokaźna stronicowo książka…
Kwestia najbardziej na czasie: IMIENINY
Wiadomo, dzieci imienin raczej nie obchodzą, a już na pewno nie tutaj w UK! No ale jak to mówi moje dziecko, on chce obchodzić imieniny, wtedy są prezenty i jest fajnie. Na to ja, że synu kochany ale tutaj w Anglii imienin się nie obchodzi, a nawet jak ktoś obchodzi imieniny to jak jest już starszy. Na to Oskar, że nieprawda, bo przecież Ty (w sensie, że ja) mam imieniny i dostaje prezenty.
Myślę sobie, że owszem, że mam, że obchodzę, w sensie wymagam pamięci o nich, zwykłego „wszystkiego najlepszego” i chociażby kwiatka. A wiadomo nawet nie do końca jeszcze rozumiejąc temat Oskar z tym kwiatkiem do mnie przybiegał pod warunkiem oczywiście, że tatuś pamiętał o moich imieninach, względnie ktoś w odpowiednim czasie mu o nich przypomniał.
Stwierdziłam więc, że najrozsądniej będzie w tym wypadku nie drążyć tematu, nie przekonywać bardziej upartej wersji siebie, że to nie tak, że nie i w ogóle nie ma to sensu. Po prostu wzięłam telefon do ręki, sprawdziłam kiedy to są imieniny Oskara (zdziwienie, że tylko raz w roku) i poinformowałam Syna, że oto od tego roku będziemy obchodzić jego imieniny tak samo jak obchodzimy moje i taty (tak, tak tata też te imieniny obchodzi).
No ale jak zapewne się domyślacie nie chodzi tutaj o samą ideę imienin, pamięci czy czegokolwiek innego, a o te prezenty co to wiadomo na imieniny się dostaje. Tak więc moje dziecko już znalazło w sklepie jakieś wymarzone (a jakby inaczej) klocki Lego, które to mogę mu przecież kupić bo będzie miał imieniny. Temat klocków pewnie nie skończy się dopóki ich nie dostanie, ale ja przezorna matka już wcześniej zaczęłam kompletować jakieś drobiazgi co to będą nadawały się na prezent i które rzecz jasna sprawią przyjemność mojemu wymagającemu dziecku.
A co najważniejsze Oskarek codziennie dopytywał się ile jeszcze dni do jego imienin i cieszył się na nie tak bardzo, że aż mnie robiło się cieplej na sercu.
Przyznaję, że ten jego upór i chęć obchodzenia imienin to była też ogromna radość dla mnie 🙂
Inna historia warta opowiedzenia o tym jak to moje dziecko stara się być zaradne już w wieku 5ciu lat!
Było to już jakiś czas temu, kiedy to stwierdziłam, że wezmę się za sprzątanie. I tak sobie sprzątam kiedy to nagle moje dziecko wypala, że mi pomoże. Ja zadowolona z faktu, że tak poważnie podchodzi do tematu pomocy mamie i dbania o czystość w mieszkaniu zaraz podrzucam mu ściereczki i mówię sprzątaj, super, że mi pomagasz.
I tak sobie wyciera Oskarek tymi ściereczkami stół i mówi….
„Mamo, a jak dorośli pracują to dostają pieniążki…” Na to ja jeszcze nie ogarniając tematu, że tak, że owszem za pracę dostaje się pieniążki. I rzecząc to nagle ogarnął mnie trudny do stłumienia śmiech… Już wiedziałam jaki będzie ciąg dalszy tej rozmowy. Na to mój syn, że on pracuje bo sprząta więc też muszę dać mu pieniążki, no bo on nie ma a chce mieć! No to ja szybka kalkulacja w głowie, że przecież nawet ostatnio zastanawiałam się kiedy zacząć dawać kieszonkowe dziecku to może po prostu to jest dobry moment, żeby tą kasę do życia mojego pięciolatka wprowadzić. Szybka analiza i ok decyzja podjęta! Pytam więc ile chce pieniążków za tą pomoc w sprzątaniu, na to moje własne najukochańsze dziecko wypala, że 30 funtów!!
Myślę sobie, kurde potrafi się cenić! No ale dobra nie ukrywajmy trzeba trochę ponegocjować i zejść z ceny. No i tak mówię, ze to chyba za dużo jak na taką usługę i że nawet ja tyle nie zarabiam. Po krótkich rozmowach, wyjaśnieniach zeszliśmy do 10 funtów. Mówię ok, zrób jeszcze coś tam i dam Ci te 10 funciaków. Młody trochę z oporem ale się zgodził. Zadowolony po skończonej robocie siada na łóżku i upomina się o te swoje ciężko zarobione pieniądze, ja sprzątam dalej wyzywając w duchu, że mnie za sprzątanie i dbanie o dom kuźwa nikt nie płaci, ba nawet zwykłego dziękuję, a tutaj proszę …! Mówię, dobrze Oskarku dam Ci te pieniążki tylko muszę wypłacić z bankomatu, na to dziecię me coś w stylu no ok, ale nie zapomnij, ja Ci przypomnę jakbyś zapomniała! Nie mam pytań!!
Nagle po chwili zasłużonego odpoczynku Młody zrywa się z tego łóżka i mówi, że on mi pomoże jeszcze wytrzeć kurze w drugim pokoju, na to ja nie Synku ja sobie poradzę (w domyśle nie stać mnie na Twoje usługi), no chyba że chcesz zrobić to za darmo. Jak się można łatwo domyśleć, Oskar trochę z ociąganiem coś tam jeszcze zrobił ale nagle poczuł się taki zmęczony, że stwierdził, że może jednak on odpocznie…
Co najlepsze to z wydawaniem tych swoich pieniędzy moje dziecko też trzeba pilnować. No bo wiadomo, on zostawił kasę w domu a chce coś za nią kupić. No to mówię, że ja kupię, a on później mi odda ze swoich pieniążków, tłumaczę wszystko jak trzeba i jestem przekonana że mamy umowę, a później awantura bo przecież ja płaciłam nie on to on dalej ma te swoje pieniążki. Albo w sklepie płacą z tatą za coś pół na pół, ale tata jak zwykle nie ma przy sobie gotówki tylko płaci kartą więc dziecko uważa, że skoro tata płaci kartą to nie wydaje swoich pieniędzy i w związku z tym on nie musi oddawać tatusiowi swojej części.
Także ten tego, ze mnie podobno też była niezła agentka, ale moje dziecko przewyższa mnie i chyba nawet Dzidka kilkukrotnie 😉
Kocham nad życie, za wszystko, za to że jest 🙂