Sobota, wiadomo, dzień powszechnie uważany za wolny, że to weekend, czas dla rodziny i inne przyjemności!
No to wracam Ci ja sobie z pracy, mocno spóźniona, w sensie sporo po czasie, a wiem że dziecko w domu czeka aż wrócę bo ma obiecany wypad na ten swój ulubiony plac zabaw z zielonymi zjeżdżalniami. Rano już wszystko ustalone teraz tylko czekać aż matka z pracy do domu wróci. Jak to przeważnie bywa gdy powrót z roboty się trochę przedłuża, Oskarek już na swojej pozycji czyli stoi w oknie, wypatruje i cierpliwie (?!) czeka…
No to podjeżdżam sobie pod dom, patrzę wolne miejsce parkingowe (aż trudno uwierzyć) no to szybko staram się zaparkować i biegiem do domu, w końcu szkoda czasu, pogoda ładna, dziecko przypominam czeka….
Zaparkowałam na swoim ulubionym miejscu parkingowym, wysiadam z auta macham do syna i słyszę jak ten się drze: „Mamo zaparkowałaś autko troszkę jak ciućmok”! Na to ja, że chyba nie jest tak źle i żeby nie przesadzał…no i już pod nosem sama do siebie że nie będę przeparkowywała teraz auta. No ale mówię ok spojrzę i sama ocenię!
Ok, zaparkowałam jak ciućmok ale faktycznie tylko trochę (bywało gorzej przecież)! Wsiadam więc do auta w celu poprawienia tej zbrodni najechania na linię podczas parkowania i pozostawienia tak mego pojazdu gdy słyszę jak moje dziecko znowu krzyczy z tego okna na drugim piętrze kamienicy… „pojedź troszkę do tyłu i będzie dobrze”. No to ja w ogóle chyba onieśmielona faktem, że oto mój własny pięcioletni syn krzyczy mi z tego okna jak mam zaparkować samochód grzecznie robię co mówi i wierząc mu bezgranicznie cofam aż do momentu kiedy moje kochane dziecko nie powie stop i stwierdzi, że tak jest dobrze.
Żeby tego było mało to mój rezolutny syn postanowił jeszcze z dobrego serca rzecz jasna zarzucić pogawędką w stylu, że następnym razem mogę spróbować zaparkować sama, a jak nie będę umiała to żebym go zawołała to on mi pomoże i powie jak zaparkować!
Ja się pytam… i jak go tu nie kochać :)!!! To nic, że sąsiedzi mieli pewnie całkiem niezły ubaw, nie musieli rozumieć tego o czym była mowa bo Oskarek postanowił tym razem pokrzyczeć sobie z okna po polsku, ale cała sytuacja i bez zrozumienia słów musiała wyglądać całkiem komicznie 😉
No nic, jest to dla mnie motywacja do tego, żeby jednak po 10 latach posiadania prawa jazdy nauczyć się porządnie parkować!
P.s Skąd się wzięło Oskarowi określenie „ciućmok”….no cóż powiem tylko, że sama sobie jestem winna 🙂