Przyznaję bardzo rzadko myślę o swoim dzieciństwie z wdzięcznością za to co miałam, za to że byłam kochana, za to że rodzice, dziadkowie, siostra i inne najbliższe mi osoby stawali na rzęsach żeby moje dzieciństwo choć nie idealne było naprawdę dobre, takie jakie będę wspominać z sentymentem, a nie ze strachem czy niechęcią.
Myślę, że nie jestem odosobniona w tym „nie zastanawianiu się jak było, a jak być mogło”. Traktujemy to co było i jest nam dane jako taki pewniak, coś co jest naturalne i nam się należy, za to tylko że stąpamy po tym świecie.
Do takich, a nie innych przemyśleń skłonił mnie cudowny dzień, jaki nie tak dawno był moim i mojego syna udziałem. Ot coś tak zwykłego, normalnego jak popołudnie spędzone razem, na super zabawie. Jedną z nich było wyjście na lodowisko. Coś czego moje dziecko doświadczyło po raz pierwszy, ja natomiast chętnie przypomniałam sobie po wielu latach nie jeżdżenia na łyżwach jaka to fajna zabawa.
Towarzyszył nam kolega syna z mamą… No i tutaj zaczyna się ta historia ze wspomnieniami.
Mama kolegi łyżwy na nogach miała po raz pierwszy w życiu. I tak wywiązała się dyskusja jak to w ich kraju, w jej rodzinie przywiązywało się uwagę do rozwoju intelektualnego pomijając często wagę czasu spędzonego na wspólnej zabawie czy uczeniu dziecka nowych umiejętności. Dlatego teraz jest tak wiele rzeczy, których ona nie zna, albo zna tylko z obserwacji czy telewizji, a których chciałaby nauczyć swoje dziecko. Aż do tego wypadu na lodowisko uważała, że jej brak doświadczenia nie będzie przeszkodą w tym aby spędzić super czas z synem na nauce jazdy na łyżwach. Tak nie było, te 40 minut spędzone na lodowisku przy ciągłych próbach uniknięcia upadku jak to sama stwierdziła były dla niej koszmarem, nie czerpała z tego żadnej przyjemności. Ja natomiast bawiłam się świetnie zabawiając siebie i dwójkę dzieciaków – jej i swojego syna. Ten wypad na lodowisko i ta rozmowa uświadomiła mi jaką szczęściarą byłam i jestem. Jak dużo miałam szczęścia wychowując się w rodzinie, która jak już wspomniałam choć nie idealna to naprawdę wszyscy starali się żeby niczego na miarę możliwości mi nie zabrakło, a najbardziej miłości i zainteresowania. Cieszę się, że dzisiaj mogę wspólnie z dzieckiem iść chociażby na takie lodowisko i się świetnie bawić zamiast stać w kącie i tylko odliczać minuty do tego kiedy ten koszmar mający być super zabawą się skończy. Dla mnie to będzie lodowisko, taniec, jazda na rolkach czy rowerze, dla Ciebie może lekcje tenisa, gra w piłkę nożną czy cokolwiek innego.
Po wielu rozmowach z różnymi mamami dochodzę do wniosku, że łatwiej nam zaszczepić w naszych dzieciach miłość do czegoś (nie wiem sportu, czytania itp) jeśli sami tą miłość w sobie mamy. Ona mogła pojawić się w dzieciństwie czy trochę później. Ważne jednak, że nasi rodzice, najbliższe nam osoby dały nam podwaliny do tego aby być ciekawym świata, nowych doświadczeń, żeby próbować i szukać własnej drogi. Jeśli sami czegoś doświadczyliśmy jest nam też łatwiej towarzyszyć dziecku w tej często trudnej i żmudnej ale jakże ciekawej i rozwijającej drodze jaką musi pokonać mały czy już nieco starszy odkrywca.
Niby coś tak błahego, mało istotnego, a tak naprawdę procentuje nie tylko teraz ale i na kolejne pokolenia.
Ja dalej pamiętam te pierwsze łyżwy, jakie dostałam od rodziców i te drugie, które dostałam od siostry. Pamiętam też narty i czas spędzony na próbie nauczenia mnie przez tatę jazdy na nartach (to się akurat nie udało, ale próby i czas spędzony razem i tak zaprocentowały). I te spojrzenia pełne podziwu i uznania jak opowiadałam o kolejnych moich planach, o kolejnych wycieczkach górskich które uwielbiam do dzisiaj. Widziałam ten podziw w oczach osób, które wiedziały, że nie mogą dać mi wszystkiego, ale dają mi wszystko co mogą i to w zupełności wystarcza. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, jestem bardzo wdzięczna za wszystkie możliwości jakie mi dano i za te, które nie przyszły ucząc mnie jednocześnie pokory.
Dzisiaj za jeden z celów stawiam sobie wychowanie swojego dziecka w taki sposób żeby było ciekawe świata, otwarte na ludzi i na to co los ma mu do zaoferowania!
Życzę sobie i wszystkim, którzy mają podobne spojrzenie na kwestie związane z dziećmi abyśmy za kilka lat mogli z satysfakcją i uznaniem spojrzeć na nasze pociechy, które z rozwagą będą czerpać z życia garściami to co dla nich najlepsze!