W życiu bałam się i boję wielu rzeczy. Boję się pająków, fałszywych ludzi, chorób, straty szeroko pojętej, duchów, złych wiadomości i wiele wiele innych. Uwierz jednak, że co to prawdziwy strach i troska przekonuje się od ponad czterech lat… Od momentu urodzenia mojego dziecka. To najpiękniejsze co mi się w życiu przydarzyło. To cudowna, pełna miłości, wsparcia, ale tez zmęczenia i STRACHU droga.
Kiedyś przeczytałam ciekawe zdanie, które chyba bardzo trafnie oddaje obraz macierzyństwa. Było to coś w stylu: Kiedy kobieta zostaje matką to musi pogodzić się z tym, że odtąd w jej życiu już zawsze obecny będzie strach. Czasami będzie on mały, ledwo zauważalny albo po prostu przykryty pięknymi chwilami, czasami jednak będzie on tak ogromny, że aż fizycznie namacalny i rozrywający od środka. Mogłabym tutaj wymieniać i wymieniać to co może w nas wzbudzać strach, każda z nas pewnie mogłaby dopisać do takiej listy coś od siebie. Nie o to jednak chodzi.
Te wszystkie emocje związane są z ogromną miłością jaką darzymy nasze dziecko i to właśnie tej miłości mamy je nauczyć. Dlatego też przekujmy strach w uśmiech, troskę i zrozumienie dla tego młodego człowieka. Nie pozbędziemy się strachu, musimy jednak nauczyć się go kontrolować i z nim żyć. Niech będzie to nasza lampka, która zapala się na czerwono ale tylko wtedy kiedy jest na to odpowiednia pora. Na co dzień dajmy sobie zielone światło na czerpanie z życia tego co najlepsze. A strach niech sobie będzie, schowany gdzieś tam głęboko…